Dlaczego Utrata Psa Może Być Trudniejsza Niż Utrata Krewnego
Dlaczego Utrata Psa Może Być Trudniejsza Niż Utrata Krewnego

Wideo: Dlaczego Utrata Psa Może Być Trudniejsza Niż Utrata Krewnego

Wideo: Dlaczego Utrata Psa Może Być Trudniejsza Niż Utrata Krewnego
Wideo: Kiedy odchodzi ukochane zwierzątko 2024, Grudzień
Anonim

Miałam 20 lat, kiedy dostałam swojego pierwszego psa. Oczywiście dorastały psy rodzinne, ale to był mój pies. Po raz pierwszy mieszkałem sam, a on był moim, aby się o niego troszczyć, kochać i uczyć. To było jak posiadanie dziecka. Polegał na mnie w zakresie swoich podstawowych życiowych potrzeb, takich jak karmienie, spacery i miłość. Polegałem na nim w kwestii wsparcia emocjonalnego, rozrywki i miłości.

Chociaż w przeciwieństwie do dziecka, które dorośnie, wyprowadzi się i zacznie żyć własnym życiem, mój pies zawsze będzie przy mnie, potrzebując mnie tak samo, jak ja jego. Wszystko robiliśmy razem – byliśmy nierozłączni. Znaczył dla mnie więcej niż większość ludzi w moim życiu i mieliśmy więź, której nikt nie mógł zerwać. Nasze życia kręciły się wokół siebie, w najbardziej współzależny sposób. Musiałam planować swoje dni wokół niego, a on musiał na mnie czekać na wszystko, czego potrzebował. I daliśmy sobie z siebie wszystko.

Minęło dwanaście lat, a nasza więź rosła z każdym mijającym dniem. Podróżowaliśmy, poznawaliśmy świat i razem dorastaliśmy. Przeprowadziliśmy się do nowych miejsc i przeżyliśmy wiele nowych przygód – niektóre z nich były onieśmielające i przerażające, ale mierzyliśmy się z nimi razem. A potem… zniknął. Rak odebrał mi go w bardzo krótkim czasie. Czułem się, jakby połowa mnie umarła tego dnia. Czułam się zagubiona, jakbym była sama na świecie i nie miałam do kogo się zwrócić. Oczywiście wszyscy moi przyjaciele i rodzina byli tam, aby mnie wspierać, ale to nie było to samo. Chciałem mojego psa.

Przez lata straciłem wielu przyjaciół i członków rodziny, ale nic tak nie bolało, jak utrata mojego ukochanego psiego towarzysza. Żaden krewny nigdy nie polegał na mnie tak, jak mój pies. Potrzebował mnie i tylko mnie. Ludzie mogliby zaspokoić swoje potrzeby w inny sposób. Żaden krewny nigdy nie wymagał tyle czasu, energii i miłości. Żaden przyjaciel nigdy nie okazywał mi takiej nieoceniającej, czystej, bezwarunkowej miłości.

Po jego śmierci nie mogłem funkcjonować. Nie mogłem pracować, jeść ani spać. Wszystko przypominało mi naszą codzienną rutynę. Słońce nie świeciło tak jasno, gdy nie szedł obok mnie. Mój lunch nie smakował tak dobrze, ponieważ nie mogłem się nim z nim podzielić. Nie spałam dobrze, wiedząc, że nie był zwinięty u mojego boku, pilnując mnie, kiedy spałam. Udowodniono, że więź człowiek-zwierzę zmienia życie. Wiem, że zmienił moje.

Większość ludzi nie rozumiała, jak i dlaczego zamknąłem się po śmierci Moosha. Był „tylko psem”. Miałem inne psy i „nie znosiłem tego tak mocno”. Wiedziałem, czego się w to spodziewać, że psy nie żyją długo. Dlaczego miałbym przez to przechodzić? To wszystko były odpowiedzi na moje zniszczenie. Nie potrafię wyjaśnić ani odpowiedzieć na żadne z tych pytań, ale wiem jedno: zawsze będę mieć psa, nawet wiedząc, że pewnego dnia będzie to gwarantowane złamanie serca. Badania pokazują podobieństwa między żałobą po śmierci człowieka a żalem zwierząt domowych. Nie możesz zastąpić członka rodziny lub psa po jego śmierci, ale możesz dodać nowego członka do rodziny. Zawsze jest miłość do dawania i zawsze miłość do otrzymywania.

Czy to źle, że cierpię bardziej z powodu utraty psiaka niż niektórzy znajomi i członkowie rodziny? Może. Ale moja relacja z Mooshem była dla nas wyjątkowa. Był moją odpowiedzialnością, moim obrońcą, moim przyjacielem, moim płaczącym ręcznikiem i moim nadwornym błaznem. Rozśmieszał mnie, płakał, krzyczał i uśmiechał się. Sama myśl o nim sprawia, że jestem szczęśliwy. Nigdy mnie nie osądzał ani nie myślał źle o mnie i zawsze chciał, żebym była w pobliżu. Zawsze był przy mnie, co dla wielu ludzi jest czymś więcej, niż mogę powiedzieć. Więc nie, nie sądzę, że to złe, że straciłem go bardziej niż niektórzy ludzie. W końcu był moim psem.

Natasha Feduik jest licencjonowanym technikiem weterynarii w Garden City Park Animal Hospital w Nowym Jorku, gdzie praktykuje od 10 lat. Natasha uzyskała dyplom z technologii weterynaryjnej na Purdue University. Natasha ma w domu dwa psy, kota i trzy ptaki i jest pasjonatem pomagania ludziom w jak najlepszej opiece nad ich zwierzęcymi towarzyszami.

Zalecana: