Czy Weterynarze Są Winni Swoim Klientom Poradnictwo Pośmiertne?
Czy Weterynarze Są Winni Swoim Klientom Poradnictwo Pośmiertne?

Wideo: Czy Weterynarze Są Winni Swoim Klientom Poradnictwo Pośmiertne?

Wideo: Czy Weterynarze Są Winni Swoim Klientom Poradnictwo Pośmiertne?
Wideo: Czy można uratować mózg? 2024, Listopad
Anonim

Kilka lat temu właściciel umówił się ze mną na spotkanie około tydzień po tym, jak uśpiłam ich zwierzaka. To była niezwykła prośba, zważywszy, że ich zwierzak już nie żyje i potrzebuje moich usług. Poprosiłem właściciela, aby zadzwonił do mnie lub wysłał e-maila z wszystkimi nierozstrzygniętymi pytaniami lub wątpliwościami. Wyjaśniłem, że jeśli umówią się na wizytę w określonym czasie, nie tylko zabiorą miejsce innemu zwierzakowi wymagającemu leczenia, ale że będę musiał zapłacić za miejsce wizyty, a to nic nie kosztuje rozmawiać przez telefon lub e-mail.

Właściciel postanowił dotrzymać terminu. Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy o ich zwierzaku i jego chorobie oraz o tym, jak postępowała w czasie. Nie spędzaliśmy razem zbyt wiele czasu, ale dla nas obojga był to ważny moment. Zgodnie z polityką szpitala i naszą wcześniejszą dyskusją została wygenerowana opłata za wizytę.

Kilka dni później otrzymałem pismo od właściciela, w którym skrytykował opłatę, twierdząc, że nieetyczne byłoby złożenie wizyty po tym wszystkim, co przeszli. Zaproponowano dodatkową sugestię, abym udzielił bezpłatnych wizyt kontrolnych właścicielom, którzy niedawno dokonali eutanazji swoich zwierząt, jako sposób na ich zamknięcie i zapewnienie forum, na którym mogliby przetworzyć swoje uczucia i/lub frustracje.

Kiedy czytałem list, w moim umyśle pojawiła się złożona mieszanina emocji. Empatia, smutek, uraza i zamęt – wszystko to czułem. Ale moje nadrzędne uczucia dotyczące tych słów brzmiały: „Dlaczego nie przygotowałem dokładnie tego właściciela na śmierć jego zwierzaka, co doprowadziło do jego kompulsywnej potrzeby porozmawiania ze mną później?” i „Dlaczego miałbym być zobowiązany do oddania mojego czasu za darmo, skoro ludzki lekarz nigdy nie spełniłby tego oczekiwania?” Nie czułem się szczególnie dobrze ze swoimi myślami, ale jestem szczery w swoim opisie.

Omawianie opieki u schyłku życia to coś, co powierzam prawie za każdym razem, gdy zgłaszam się na nową wizytę. Niezmiennie właściciele chcą wiedzieć, na co zwracać uwagę, aby wskazać, że ich zwierzak osiągnął końcową fazę choroby. Nigdy nie jest łatwo rozważać takie pojęcia, jak śmierć i umieranie, planowanie opieki u schyłku życia, zaawansowane dyrektywy lub eutanazja. Ale doświadczenie mówi mi, że o wiele lepiej jest rozmawiać o tych tematach, zanim znajdziemy się w środku naładowanej emocjonalnie sytuacji.

W medycynie człowieka dialog skoncentrowany na opiece u schyłku życia jest często powierzany pracownikom socjalnym lub hospicjum. Chociaż jest dobrze wyszkolony w tych trudnych tematach, to lekarz pacjenta jest do tego najlepiej przygotowany. Posiadają wiedzę medyczną na temat specyfiki tego, co faktycznie zachodzi fizjologicznie w organizmie podczas zabiegów takich jak resuscytacja krążeniowo-oddechowa czy w odpowiedzi na leczenie choroby oraz jak przygotować właścicieli na to, co nas czeka.

Wyniki badania pilotażowego przedstawionego w tym roku na corocznych sesjach naukowych dotyczących jakości opieki i wyników badań wykazały, że lekarze niechętnie omawiają ze swoimi pacjentami kwestie związane z końcem życia, ponieważ postrzegają ich pacjentów lub ich rodziny nie są gotowe do omówienia tego, czuli się nieswojo dyskutując o tym, bali się zniszczyć poczucie nadziei swoich pacjentów, albo nie mieli czasu na te rozmowy. Ten ostatni przykład mówi nam, że jeśli lekarz nie otrzyma zapłaty za czas potrzebny na dyskusję na temat końca życia, to tak się nie stanie. Kropka.

Dobrą wiadomością jest to, że coraz więcej prywatnych firm ubezpieczeniowych oferuje obecnie lekarzom refundację rozmów związanych z zaawansowanym planowaniem opieki. Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne (AMA), największe w kraju stowarzyszenie lekarzy i studentów medycyny, niedawno wezwało Medicare do pójścia w ich ślady, wskazując, że lekarze są nie tylko zaangażowani w sprawę, ale uznają, że są najlepiej przygotowani do wykonywania tej pracy.

Niestety firmy ubezpieczeniowe oferują lekarzom niższe stawki refundacji za czas spędzony na rozmowie z ludźmi w porównaniu z wykonywaniem procedur medycznych. Jeśli po prostu siedzimy i rozmawiamy, nie możemy zlecać testów, podawać leków ani przeprowadzać operacji, a ostatecznie nie zarabiamy żadnych pieniędzy. Nawet jeśli lekarze starają się postępować właściwie, wydaje się, że jesteśmy ukarani.

To niezwykle smutne, że niewinne zwierzęta zapadają na wyniszczające choroby. Zdaję sobie sprawę, jakie mam szczęście pracować z właścicielami, którzy mają czas i środki na leczenie swoich pupili. I rozumiem, że utrata zwierzaka to niezwykle bolesny proces. Nic z tego nie zmienia faktu, że bycie onkologiem weterynarii jest moją pracą i źródłem mojego dochodu. Ja też muszę zarabiać na życie, płacić rachunki i pożyczki oraz utrzymywać się.

Czy to było złe z mojej strony, że pobierałem opłatę za zakończenie życia/rozmowę o zamknięciu? Czy to odwracanie uwagi od mojego rezerwuaru współczucia? Co gorsza, czy to uczyniło mnie złym lekarzem? Moja odpowiedź na każde z tych pytań to głośne „Nie!”

Wiele lat później wciąż myślę o tym właścicielu i jego liście, a coś głębszego niż bycie uważanym za dobrego lub złego, współczującego lub nieetycznego, słusznego lub niesłusznego nadal ciąży mi na głowie. Zyskując dla siebie poczucie zamknięcia i spokoju, ta właścicielka ironicznie stworzyła poczucie niepokoju w mojej duszy.

Czasami najtrudniejsze przypadki dla weterynarzy nie mają nic wspólnego ze zwierzętami. Czasami cena, jaką płacimy za stres, nie może być wyrażona w dolarach lub centach.

I czasami właśnie dlatego pracujemy za darmo, nawet jeśli wiemy, że nie powinniśmy, ponieważ mamy nadzieję, że w jakiś sposób uchroni nas to przed nieustępliwą presją adekwatnych opłat za wykonywanie pracy.

Wizerunek
Wizerunek

Dr Joanne Intile

Zalecana: