Dlaczego Tak Wielu Właścicieli Zwierząt Z Chorobą Nowotworową Unika Specjalistów? - Opieka Nad Rakiem Zwierząt
Dlaczego Tak Wielu Właścicieli Zwierząt Z Chorobą Nowotworową Unika Specjalistów? - Opieka Nad Rakiem Zwierząt

Wideo: Dlaczego Tak Wielu Właścicieli Zwierząt Z Chorobą Nowotworową Unika Specjalistów? - Opieka Nad Rakiem Zwierząt

Wideo: Dlaczego Tak Wielu Właścicieli Zwierząt Z Chorobą Nowotworową Unika Specjalistów? - Opieka Nad Rakiem Zwierząt
Wideo: Czy można uratować mózg? 2024, Może
Anonim

Jeśli zdiagnozowano by u Ciebie raka, komu powierzyłbyś swoją opiekę?

Oczywista odpowiedź brzmi: onkolog.

Większość ludzi rozumie wiedzę specjalistyczną onkologa w zakresie diagnozowania, leczenia i leczenia różnych nowotworów. Niezależnie od ekspertyzy pierwszego lekarza podejrzewającego tę straszną chorobę, gdy rak znajdzie się na radarze, przeciętna osoba zostanie skierowana i aktywnie poszuka konsultacji z onkologiem.

Niestety rak jest tak powszechną chorobą zwierząt, jak i ludzi. Około jeden na cztery psy zachoruje na tę chorobę w ciągu swojego życia, a ponad połowa zwierząt w wieku powyżej 10 lat zostanie zdiagnozowana z nowotworem.

Statystyki mówią nam również, że dwie trzecie amerykańskich gospodarstw domowych posiada zwierzę domowe, dziewięciu na dziesięciu właścicieli uważa, że ich zwierzę jest częścią rodziny, a ponad 75 procent właścicieli przyznaje, że rozmawia ze swoimi zwierzętami tak, jakby byli „prawdziwymi” ludźmi. Około 60 procent czuje się swobodnie, nazywając siebie „mamusią” lub „tatusiem” swojego zwierzaka, a dodatkowe 10 procent świętuje Dzień Matki i/lub Dzień Ojca ze swoimi pupilami.

Krótkie podsumowanie wszystkich tych szczegółów mówi nam, że 1) ludzie rozumieją wartość onkologa dla ich własnych potrzeb zdrowotnych, 2) zwierzęta domowe są często uważane za część gospodarstwa domowego i 3) nowotwór jest bardzo powszechną diagnozą w naszych futrzastych członkach rodziny.

Dlaczego więc ja, certyfikowany przez radę lekarz onkolog weterynarii, nie mam umówionej codziennej wizyty? Jak wyjaśnić puste miejsca w moim harmonogramie?

Frustrujące jest dla mnie myślenie o rozbieżności między tym, co mówią nam ankiety i statystyki, a tym, co dzieje się w rzeczywistości. Daje mi również szansę spróbowania rozwiania niektórych mitów i nieporozumień, które moim zdaniem są (przynajmniej częściowo) odpowiedzialne za tę lukę.

Jednym z głównych problemów jest nadrzędne i nieprawidłowe postrzeganie opinii publicznej, że leczenie raka zwierzęcia jest podobne do „torturowania” go. Rozpoznaję negatywne skojarzenia związane ze słowami takimi jak rak, chemioterapia i radioterapia. Rozumiem powagę, jaką dają diagnozy, z którymi mam do czynienia na co dzień. Jestem całkowicie świadomy, że moje dni nie są wypełnione szczęśliwymi wizytami szczeniąt i kociąt ani rutynowymi egzaminami zdrowotnymi.

Zapewniam jednak, że gdybym wymienił niezliczone powody, dla których wybrałem onkologię weterynaryjną jako swoją specjalność, „chęć torturowania zwierząt i powodowania ich chorób” nigdy nie znalazłaby się na moim radarze.

Jestem tutaj, aby pomóc zwierzętom z rakiem żyć dłużej, szczęśliwsze życie. Zabiegi, które przepisuję, mają niski profil skutków ubocznych, a nasi pacjenci należą do najszczęśliwszych i najzdrowszych zwierząt, jakie znajdziesz w naszej poczekalni. Wiele nowotworów jest obecnie leczonych jako choroby przewlekłe podobne do cukrzycy czy niewydolności nerek. Jeśli chodzi o opiekę nad rakiem dla zwierząt domowych, pomysł, że jestem tutaj, aby udzielać „tortur” jest absolutnie absurdalny.

Podobnie zmagam się z lekarzami weterynarii podstawowej opieki zdrowotnej, którzy nie oferują właścicielom skierowania lub, co gorsza, odradzają właścicielom konsultacje z onkologiem, ponieważ uważają, że taka opcja jest nieodpowiednia dla zwierzęcia.

Liczba weterynarzy, którzy nie korzystają ze specjalistycznej opieki lub trzymają się toku myślenia, że rak jest chorobą nieuleczalną u zwierząt, jest godna uwagi. Chociaż zgadzam się, że może to nie być właściwy wybór dla każdego zwierzaka lub każdego właściciela, liczba przypadków, w których opieka onkologiczna może poprawić i przedłużyć jakość życia zwierzęcia, nie jest przesadą.

Paradoksalnie jest wielu lekarzy weterynarii, którzy stosują chemioterapię bez oferowania lub zniechęcania do skierowania do specjalisty, ponieważ mogą również leczyć raka „równie”.

Choć rozumiem przydatność takiej praktyki w obszarach, w których specjaliści nie są dostępni, spotkałem się z tą praktyką w każdym obszarze, w którym pracowałem, co utrudnia pogodzenie geografii jako jedynego uzasadnienia.

W większości przypadków mówi mi się, że właściciele niechętnie zwracają się do onkologa i decydują się na leczenie lokalne z powodu postrzegania zwiększonych kosztów. Ale doświadczenie mówi mi, że w wielu przypadkach różnica kosztów między moim leczeniem a weterynarzem podstawowej opieki zdrowotnej jest nominalna.

Wszystko, o czym do tej pory mówiłem, wskazuje na „zewnętrzną” przyczynę moich obaw. Byłbym niedbały, gdybym nie zaglądał wewnętrznie i nie pytał, co robię lub odwrotnie, czego nie robię, co przyczynia się do braku poleconych w moim harmonogramie.

Być może najbardziej oczywistą odpowiedzią jest brak dostępności. Jestem jedną osobą i kimś, kto niezmiernie ceni mój osobisty czas i jakość życia poza kliniką. W związku z tym, chociaż pracuję w pełnym wymiarze godzin i jestem dostępny tak często, jak mogę, nie widzę spotkań w weekendy ani nie mam późnych godzin wieczornych.

Oznacza to, że nie zawsze jestem dostępny, aby natychmiast zobaczyć sprawę lub zaoferować natychmiastową poradę zrozpaczonemu właścicielowi. W świecie, w którym natychmiastowa gratyfikacja jest normą, fakt, że nie zawsze odpowiadam na pytania właścicieli lub weterynarzy, był wielokrotnie kwestionowany w mojej karierze. Chociaż rozumiem tę przeszkodę, muszę zrobić, co w mojej mocy, aby zachować pozory normalności w zawodzie, w którym oczekiwanie tego jest dalekie od zwyczajności.

Wspomniałem dużo o statystykach i prawdopodobieństwach, ale co może być ważniejsze, to to, że ankiety konsekwentnie mówią nam, że właściciele zwierząt, którzy decydują się na zaawansowaną opiekę onkologiczną nad swoimi pupilami, są zadowoleni ze swoich decyzji i zrobiliby to ponownie w przyszłości w obliczu podobnej decyzji.

Mając te informacje na pokładzie, wzywam właścicieli, lekarzy weterynarii i specjalistów do prowadzenia otwartego dialogu i utrzymania naszej odpowiedzialności za zapewnienie, że każdy z nas pracuje, aby wspierać to, co jest w najlepszym interesie zwierząt, które wszyscy kochamy.

Założę się, że gdybyśmy to zrobili, nigdy nie byłoby pustego miejsca w moim harmonogramie, o którym można by mówić.

Wizerunek
Wizerunek

Dr Joanne Intile

Zalecana: