Czy Zdalna Opieka Medyczna Jest Tak Samo Dobra Jak Osobista Opieka Medyczna?
Czy Zdalna Opieka Medyczna Jest Tak Samo Dobra Jak Osobista Opieka Medyczna?

Wideo: Czy Zdalna Opieka Medyczna Jest Tak Samo Dobra Jak Osobista Opieka Medyczna?

Wideo: Czy Zdalna Opieka Medyczna Jest Tak Samo Dobra Jak Osobista Opieka Medyczna?
Wideo: Zdalna opieka medyczna jako wsparcie w walce z koronawirusem 2024, Może
Anonim

Jedną z głównych różnic między zaawansowanymi szpitalami dla zwierząt i ludzi jest to, że w większości szpitali weterynaryjnych może brakować jednego lub więcej głównych specjalistów „na miejscu” i zlecać czynności, które zwykle wykonywaliby organizacjom na większą skalę, za pośrednictwem „telemedycyny”.” Tylko największe prywatne szpitale przychodni lub szkoły weterynaryjne mają fizycznie reprezentowane we własnym zakresie poszczególne podspecjalizacje.

Telemedycyna ma wiele zalet, w tym cięcie kosztów, zapewnianie właścicielom dostępu do specjalistów, którzy w innym przypadku byliby ograniczeni geografią, oraz szybszy czas realizacji wyników dzięki zwiększonej przepustowości.

Jedną z wad telemedycyny jest to, że specjalista pracujący zdalnie jest nieunikniony fizycznie i emocjonalnie oderwany od pacjenta.

Miałem szczęście, że ukończyłem rezydenturę z onkologii medycznej w szkole weterynaryjnej, gdzie miałem bezpośredni dostęp do każdego specjalisty, którego potrzebowałem. Gdybym miał pytania dotyczące raportu z biopsji lub musiałem bardziej szczegółowo omówić konkretne aspekty MRI, mogłem zejść do gabinetu lekarza zajmującego się tą sprawą i porozmawiać z nim twarzą w twarz.

Mogę również poprosić o wyjaśnienia dotyczące mylących sformułowań w ich raportach osobiście. W wielu przypadkach mogłem nawet przyprowadzić pacjenta bezpośrednio do gabinetu, aby pokazać mu guzy lub blizny chirurgiczne, aby pomóc w ich interpretacji. Wiele można powiedzieć o stopniu osobistej uwagi i przywiązania, jakie tworzy ten rodzaj relacji.

W „prawdziwym świecie” patolog, który interpretuje przesłane przeze mnie próbki, pracuje w odległej lokalizacji i niewiele mogę powiedzieć o jego otoczeniu. Radiolog, który odczytuje moje badania obrazowe, istnieje gdzieś w czasie i przestrzeni, ale nie znam ich osobiście. Chociaż mogę do nich zadzwonić lub wysłać e-mail w dowolnym momencie, aby porozmawiać z nimi o konkretnych aspektach sprawy mojego pacjenta, nie ma takiej samej osobistej dbałości o szczegóły, która wynika z bezpośredniego kontaktu.

W cyfrowym świecie, w którym żyjemy, telemedycyna nie wydaje się takim złym pomysłem. Dlaczego powinniśmy mieć wszystkich w tym samym budynku, skoro każdy z nas może w pełni wykorzystać nasze talenty i doświadczenia, korzystając z komfortu odległej lokalizacji? Jasne, możemy stracić na osobistej uwadze, ale mogę pokonać tę przeszkodę, dostarczając moim specjalistom jak najwięcej szczegółów w formularzach zgłoszeniowych dołączonych do moich próbek. To tak samo dobre, jak rozmowa z nimi bezpośrednio, prawda?

Tak i nie. Teoretycznie telemedycyna powinna działać tak samo jak medycyna „praktyczna”. Jednak zdarzają się sytuacje, w których błędna diagnoza lub interpretacja jest postawiona w bezpośrednim wyniku braku „czasu na twarz”.

Jako przykład ostatnio widziałem przypadek psa, co do którego byłem pewien, że miał guzek zlokalizowany w przedniej części klatki piersiowej, między płatami płucnymi i tuż przed sercem. Jest to inaczej znane jako masa śródpiersia. Moja interpretacja opierała się na radiogramach (prześwietleniach) wykonanych w celu zbadania przyczyny przewlekłego kaszlu.

Wykonaliśmy tomografię komputerową klatki piersiowej pacjentki, a na formularzu zgłoszeniowym do radiologa, który będzie odpowiedzialny za interpretację obrazów ze skanu, wskazałem, że zwierzę ma guz śródpiersia na zdjęciach radiologicznych. Otrzymaliśmy również cienkoigłowy aspirat masy do analizy cytologicznej. W formularzu zgłoszeniowym próbki aspiratu wskazałem również, że zwierzę ma guz śródpiersia.

Lista potencjalnych przyczyn guza śródpiersia jest krótka, a najczęstszymi przyczynami są chłoniak lub grasiczak. Badanie CT potwierdziło obecność guza w śródpiersiu. Raport cytologiczny wykazał grasiczak. Zwierzę zostało zabrane na operację usunięcia masy.

Co zaskakujące, podczas operacji stwierdzono, że masa obejmuje część prawego płuca i nie znajduje się w śródpiersiu.

To odkrycie sprawiło, że pierwotna diagnoza grasiczaka była nieprawidłowa, ponieważ ten typ guza nigdy nie zostałby znaleziony w samej tkance płucnej. To również spowodowało, że raport radiologa dotyczący tomografii komputerowej i oryginalny raport cytologiczny był nieprawidłowy.

Co ważniejsze, pokazało mi, że zarówno patolog interpretujący próbkę biopsyjną, jak i radiolog interpretujący tomografię komputerową, byli prawie w 100 procentach stronniczy od informacji, które podałem w formularzu zgłoszeniowym. Moja początkowa błędna ocena stworzyła efekt domina dwóch innych błędnych ocen. Każdy z nas jest w równym stopniu odpowiedzialny za wynik.

Gdybym nie przedstawił historii patologowi lub radiologowi, czy ich odpowiedzi byłyby inne? Gdyby oboje pracowali razem ze mną w moim szpitalu, czy zinterpretowaliby wyniki w alternatywny sposób? Czy powinienem podać mniej danych, a nie więcej? Czy moje działania dały wynik mniej niż optymalny dla tego pacjenta?

Na szczęście leczenie z wyboru w przypadku większości pierwotnych guzów płuca byłoby takie samo jak w przypadku grasiczaka – operacja usunięcia guza. A pacjent obecnie ma się dobrze.

Ale ten przypadek sprawił, że zacząłem się zastanawiać: jak często w weterynarii nastawienie lekarza wpływa na wynik sprawy? I jak często ten wpływ może skutkować mniej niż optymalnym wynikiem dla pacjenta? Na szczęście w podanym przeze mnie przykładzie wynik nie uległ pogorszeniu. Ale co z innymi czasami?

Nadal błądzę, jeśli chodzi o podawanie większej ilości informacji, zwłaszcza gdy przesyłam rzeczy zewnętrznym specjalistom. Jestem pewien, że zapewnia to dokładniejszą interpretację próbki i dokładniejszą diagnozę. Ale zdaję sobie również sprawę, jak ważne jest unikanie dodawania moich uprzedzeń do formularza zgłoszeniowego.

Pozostaję też ostrożny w rozwoju telemedycyny zarówno dla ludzi, jak i zwierząt domowych i wolę, aby moje interakcje były znacznie bardziej osobiste. Zachęcam moich kolegów do rozważenia korzyści płynących z tego samego.

Wizerunek
Wizerunek

Dr Joanne Intile

Zalecana: