O Polityce „znaczników Wścieklizny” I Licencjonowania Zwierząt Domowych (Część 1: Dlaczego Nam Się Nie Udaje)
O Polityce „znaczników Wścieklizny” I Licencjonowania Zwierząt Domowych (Część 1: Dlaczego Nam Się Nie Udaje)

Wideo: O Polityce „znaczników Wścieklizny” I Licencjonowania Zwierząt Domowych (Część 1: Dlaczego Nam Się Nie Udaje)

Wideo: O Polityce „znaczników Wścieklizny” I Licencjonowania Zwierząt Domowych (Część 1: Dlaczego Nam Się Nie Udaje)
Wideo: Wścieklizna 2024, Grudzień
Anonim

W większości gmin w USA psy (a czasem także koty) wymagają rocznych licencji. Opłaty z tych licencji są wykorzystywane do finansowania usług dla zwierząt świadczonych przez nasze gminy. W niektórych gminach (takich jak moja) nie ma innego źródła gminnego finansowania usług związanych ze zwierzętami. W konsekwencji, jeśli ludzie nie będą kupować tagów… nie będzie usług dla zwierząt.

Ponieważ roczna licencja była historycznie powiązana z terminem szczepienia przeciwko wściekliźnie (oznaczając w ten sposób aktualny stan szczepień zwierzęcia), wszyscy odnoszą się do tej licencji jako „znacznika wścieklizny”.

Ale to coś więcej. Zwłaszcza teraz, gdy szczepionki przeciwko wściekliźnie nie są już wymagane corocznie (nauki weterynaryjne uznały, że co trzy lata szczepionka jest całkowicie akceptowalna), nadszedł czas, aby „znacznik wścieklizny” zmienił się w bardziej apropos: „podatek od schroniska dla właściciela zwierzęcia”.

OK, więc to nie jest całkiem sprawiedliwe. W końcu nasze gminy mają nieodzowny interes w zapewnieniu, że każde zwierzę jest otoczone opieką w sposób, który odpowiada imperatywom zdrowia publicznego w danym regionie.

Problem polega na tym, jak wymusić tego rodzaju opiekę. Niezależnie od tego, czy chodzi o szczepionki przeciwko wściekliźnie, coroczne kontrole stolca, czy o cokolwiek innego, co urzędnicy zdrowia publicznego w danym regionie uznają za konieczne, musi istnieć sposób na ustawienie poprzeczki dla opieki zdrowotnej nad zwierzętami. Możesz się nie zgodzić, ale uważam, że ta infrastruktura regulacyjna ma kluczowe znaczenie dla zdrowia publicznego. Pomyśl, co by się stało, gdyby kiedykolwiek pojawiła się poważna choroba odzwierzęca, która mogłaby rywalizować z zagrożeniem wścieklizną.

Podsumowanie (odkąd wiem, że to mylące): Czy licencja na finansowanie usług dla zwierząt, opiekę zdrowotną nad zwierzętami domowymi czy zdrowie publiczne?

Idealnie chodzi o wszystkie trzy. Pilnowanie zdrowia zwierząt domowych niewątpliwie leży w interesie zdrowia publicznego – zwłaszcza w przypadku poważnych chorób międzygatunkowych, takich jak wścieklizna. Problem polega na tym, że tagowanie dla zdrowia publicznego (jak historycznie bodziec stojący za indywidualnym licencjonowaniem psów) nie jest już przedmiotem zainteresowania większości gmin.

Zamiast tego opłaty licencyjne stały się publicznymi środkami na projekty zwierzęce. W najbardziej skąpych gminach (tak jak moja w Miami) opłaty licencyjne to wszystko, co jest stosowane w całym budżecie na usługi dla zwierząt w hrabstwie. Innymi słowy, posłuszni właściciele zwierząt domowych płacą cały rachunek za wszelką komunalną opiekę nad zwierzętami (schroniska, kontrola zwierząt, śledztwo w sprawie okrucieństwa, ingerencja w dzikie zwierzęta itp.).

Ci, którzy nie mają zwierząt domowych, są zazwyczaj zadowoleni z tej polityki. Po co płacić za zwierzęta, jeśli ich nie posiadamy?

Niestety, to właśnie to uzasadnienie zbudowało surowe podziały fiskalne systemu, a tym samym zinstytucjonalizowało jego ograniczenia. Chociaż usługi dla zwierząt obejmują ochronę zdrowia publicznego jako całości i odzwierciedlają pełne spektrum interakcji zwierzę-człowiek, urzędnicy miejscy niechętnie przeznaczają fundusze na „zwierzęta domowe”, biorąc pod uwagę politycznie krótkowzroczny niechęć do wybierania usług dla zwierząt zamiast tych, które są bardziej bezpośrednie wpływają na ludzi.

Jednak rzeczywistość jest taka, że w większości Stanów Zjednoczonych zgodność z licencjami dotyczy tylko około 30-60% właścicieli psów. Tam, gdzie wymagane jest licencjonowanie kotów, wskaźnik zgodności jest znacznie niższy. Nie popełnij błędu, egzekwowanie licencji jest logistycznym koszmarem, który polega na odpowiedzialnym i przestrzegającym prawa wspieraniu całego społeczeństwa w przypadkach takich jak Miami.

Jeszcze gorszy jest fakt, że gdy system zawiedzie ludzi i zwierzęta (co często zdarza się, gdy jest tak źle zaprojektowany), gdy w egzekwowaniu stosuje się taktykę silnej ręki (do czego czują się zmuszeni dostawcy usług komunalnych, biorąc pod uwagę ich ograniczone źródła finansowania) lub gdy praworządna opinia publiczna zaczyna czuć się narażona (co jest naturalne, biorąc pod uwagę wbudowaną niesprawiedliwość systemu), cała struktura organizacyjna załamuje się i niczego nie udaje się osiągnąć.

Więcej o tym jutro, w tym o roli weterynarza.

W dzisiejszym poście DailyVet: Czy ulgi podatkowe dla Twojego zwierzaka sprawiają, że jesteś SZCZĘŚLIWY?

Zalecana: