Jak Radzę Sobie Z „niegłodnymi” Zwierzętami?
Jak Radzę Sobie Z „niegłodnymi” Zwierzętami?

Wideo: Jak Radzę Sobie Z „niegłodnymi” Zwierzętami?

Wideo: Jak Radzę Sobie Z „niegłodnymi” Zwierzętami?
Wideo: Jak radzę sobie z 1,5 rocznym niejadkiem? + historia Piotra 2024, Listopad
Anonim

Nie zawsze jest oczywiste, jak radzić sobie ze zwierzętami, które nie są głodne. Czy pozwalasz im pominąć posiłek a la naturale, czy interweniujesz wymyślnymi potrawami, które mają na celu podniecenie podniebienia?

Abyście nie byli zdezorientowani, pozwólcie, że wyjaśnię: w tym przypadku zdecydowanie nie mówię o psie o normalnej wadze, który kręci nosem przy karmie, gdy jest jasne, że prace nad płytą kuchenną są bardziej kuszące. Ale nie zawsze jest to takie oczywiste: czy on naprawdę czuje się dziś punky, czy też taryfa dla psa po prostu nie jest ciężka w porównaniu z dobrymi rzeczami na blacie?

Jest to szczególnie frustrujące dla właścicieli naturalnie wybrednych zwierząt. W końcu to te trudne do zadowolenia zwierzaki brzdąkają na ostatnie nerwy swoich właścicieli powtarzającym się, stresującym pytaniem: czy czuje się źle, czy to po prostu jej natura? Czy jest tylko zwierzęciem o niskim popędzie do jedzenia, którego szczupła sylwetka jest doskonale poinformowana przez jej od czasu do czasu zadarty nos? A może jest przewlekle chorym zwierzęciem, które wymaga specjalnych testów, aby ustalić, czy jej układ żołądkowo-jelitowy jest stale lub epizodycznie niepoprawny?

Nie chcę przejmować tego wpisu na blogu, ale powtórzę: ten wpis nie dotyczy właściciela tłustego zwierzaka, który niepotrzebnie męczy się z powodu sporadycznie słabego apetytu swojego zwierzaka. Nie chodzi też o tę, która twierdzi, że jej otyły kot nie będzie jadł, jeśli nie będzie karmiony ręcznie. Są to zasadniczo ludzkie dolegliwości, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Kwestie, do których się odnoszę, dotyczą raczej tych prawdziwych chorób, które widzę.

OK, więc teraz, gdy uznaliśmy, że istnieją indywidualne problemy ze zwierzętami (wybredne) i indywidualne problemy z ludźmi (zwariowane), możemy przejść do rozwiązania: skąd wiedzieć, czy musisz się martwić o swoje od czasu do czasu anorektyczny (nie-chce-dzisiaj-jeść) zwierzak czy nie - dla którego istnieje kilka praktycznych zasad:

1. Koty nigdy nie powinny opuszczać dnia. Jeśli tak, to wystarczający powód, aby odwiedzić weterynarza. Kropka. Ich metabolizm jest taki, że jakikolwiek spadek apetytu - zwłaszcza u grubych kotów - nie tylko sygnalizuje prawdopodobną chorobę, ale może potencjalnie prowadzić do poważniejszych konsekwencji zdrowotnych, samych w sobie (na przykład stłuszczenie wątroby).

2. Wymioty lub biegunka, burczenie w brzuchu (znane również jako borborygmus) lub inne objawy żołądkowo-jelitowe (GI) są ważnymi objawami. Kot lub pies, jeśli mają te objawy, zwykle oznacza to, że Twój zwierzak źle się czuje i potrzebuje wizyty weterynarza. Oczywiste znaki są czasami zesłaniem Boga w takich przypadkach, ponieważ teraz wiesz, że musisz podjąć działanie.

OK, więc teraz, gdy już wiesz, że masz słabą bestię lub potencjalnego chorego, następnym krokiem jest albo zgoda na wizytę u weterynarza (w przypadku kotów, lub jeśli objawy są wystarczająco wyraźne), albo zrelaksuj się i przeczekaj z najbardziej sprzecznym z intuicją podejściem, jakie możesz spróbować: całkowitym wstrzymaniem jedzenia.

Wiem, że to źle brzmi, ale to często najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić. W przypadku prostych dolegliwości żołądkowo-jelitowych wystarczy miła, relaksująca przerwa w jelitach – w każdym razie w przypadku psów. Mogą wytrzymać wiele dni bez jedzenia i nadal pięknie wyzdrowieć, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Niestety koty wymagają bardziej ostrożnej uwagi. Dzień lub więcej NIE jest fajny. Co może oznaczać, że karmienie na siłę jest w porządku.

Na początek staram się jak najlepiej diagnozować moich pacjentów. Niezależnie od tego, czy ktoś mi się wymknie, czy nie, zazwyczaj traktuję wszystkie moje anorektyczne (niejedzące) zwierzaki środkami przeciwwymiotnymi (leki przeciw nudnościom), aby mieć pewność, że na pokładzie mam minimum zwymiotowania. Następnie karmię je wszystkim, co myślę: pokrojonym w plastry indyka, konserwowym tuńczykiem, pokruszoną kiełbasą, świeżą mieloną wołowiną…

Jeśli to się nie uda, będę intensywniej szukać moich psów i na siłę karmić moje koty. Ewentualnie założę rurkę nosowo-żołądkową (w górę nosa) lub przełykową (chirurgicznie wszczepioną w szyję) moim kocim pacjentom, aby zapewnić im trochę kalorii. Ale to nie zawsze jest recepta na sukces. Czasami pojawiają się wymioty. Co zostawia mnie z powrotem tam, gdzie zacząłem: Co do cholery jest nie tak?

Jeśli nie jest to już oczywiste, jest to z konieczności niewygodne i stresujące przedsięwzięcie. Wiele prób i błędów. Dużo się staram, aby NIE karmić moich pacjentów ich ulubionymi potrawami, aby nie nabawili się odrazy do swoich niegdyś ulubionych produktów (jeśli kiedykolwiek wypiłeś za dużo tequili, będziesz wiedział, o co mi chodzi). Dużo trzymania moich klientów za ręce i ciężkiej pracy, aby zobaczyć, co wywoła pozytywną reakcję. I wiele nadziei, że wszystko się ułoży.

I zwykle to robią. Ponieważ apetyty zwierząt są takie, jakie są zwykle, moi pacjenci zazwyczaj reagują na nasze zabiegi. Mimo to rozumiem. Obserwowanie, jak Twój zwierzak odchodzi od miski z jedzeniem, musi być demoralizującą propozycją. Ale potem robię się trochę zabawnie, gdy ktoś odrzuca moją taryfę. Co mogę powiedzieć? Jak wszyscy dobrzy kucharze domowi, jestem na ten temat dość wrażliwy.

Wizerunek
Wizerunek

dr Patty Khuly

Zdjęcie: fastfun23 / Shutterstock

Ostatnia recenzja: 17 sierpnia 2015 r.

Zalecana: