Czasami Potrzeba Społeczności, Aby Uratować życie Konia
Czasami Potrzeba Społeczności, Aby Uratować życie Konia

Wideo: Czasami Potrzeba Społeczności, Aby Uratować życie Konia

Wideo: Czasami Potrzeba Społeczności, Aby Uratować życie Konia
Wideo: Modele koni schleich vs rzeczywistość #2 2024, Może
Anonim

Kilka zim temu w biurze było cicho, co nie jest niczym niezwykłym w chłodniejszych miesiącach. Niewiele dzieci się rodzi, a zarówno ludzie, jak i ich zwierzęta są schowani z dala od zimna, kucając, by przeczekać śnieg do wiosny, kiedy rozpęta się piekło.

Gdy zaczynałem pakować swoje rzeczy, aby wrócić do domu na cały dzień, zadzwonił mój szef, prosząc mnie, żebym wpadła na farmę klienta, aby sprawdzić konia, który podobno utknął w jamie błotnej.

– To wszystko, co wiem – powiedziała. Słyszałem, jak przez telefon wzrusza ramionami. – Po prostu idź to sprawdzić.

Jak się okazuje, „utknięcie w dziurze z błotem” było największym niedopowiedzeniem roku. Skręcając wiejską dróżką na farmę, zatrzymałem się z piskiem opon. Dwa wozy strażackie zajęły całą ulicę, a samochód policyjny zmienił kierunek ruchu. Gdy słońce zaszło, migające światła rozświetliły niebo.

Myśląc, że to może być coś, co dzieje się z sąsiadem, zatrzymałem się blisko podjazdu i wyskoczyłem, by znaleźć moją klientkę i jej konia. Na końcu podjazdu przywitał mnie miejscowy strażak, który również był moim klientem. – Cieszę się, że tu jesteś – powiedział. „Próbujemy to rozgryźć”.

Gdy weszliśmy na pastwisko, starałem się znaleźć rzekomego konia w błocie. Jaka dokładnie dziura w błocie powoduje, że na miejsce pojawia się cała lokalna straż pożarna? Okazuje się, że to było coś więcej niż błoto. To był zapadlisko i koń w nią wpadł - ziemia w zasadzie go pochłonęła. Piętnaście stóp w nowo powstałej jaskini ziemnej koń - stary wałach biał cętkowany o imieniu Smokey - miał zakopane tylne nogi. Leżąc nieco surowo, był czujny i jakoś nie spanikowany. Ale najważniejszy był czas. Było zimno. Wkrótce popadnie w hipotermię. Krążenie w jego tylnych nogach może równie dobrze maleć. Może nawet mieć złamania. Nie byłam pewna, czy wyjdzie z tego żywy.

Kierując się w stronę zapadliska, by ocenić stan zdrowia konia, strażak chwycił mnie za ramię. – Nie możesz tam wejść – powiedział. Boki zapadliska były zbyt niestabilne. Całość może się zawalić, grzebiąc mnie wraz z koniem. W ciągu następnych dwóch godzin ekipa strażacka pracowała nad stabilizacją ścian zapadliska i zbudowaniem ścieżki w dół. W pewnym momencie pozwolili mi wejść, owinięci liną wokół pasa na wypadek, gdyby musieli mnie wyrwać. Nalegali też, żebym nosił jedną z ich ciężkich kurtek i kask.

Kiedy dotarłem do Smokeya, nadal nie mogłem stwierdzić, czy jego zakopane nogi są złamane, ale wydawał się stabilny. Podałam kilka ciepłych płynów dożylnych, a następnie zostałam wyciągnięta. W tym czasie na miejsce przybył miejscowy oddział ratownictwa koni. Mamy szczęście na naszym terenie, że mamy taki zespół, który składa się z osób ze specyficznym przeszkoleniem w zakresie akcji ratowania dużych zwierząt. Podróżują do zniszczonych przez huragany miejsc i wypadków przyczep, wyciągając poszarpane konie z gruzu. Mieli sprzęt, taki jak linki, liny i wciągniki, i wiedzieli, jak z nich korzystać.

Po kilku kolejnych godzinach straż pożarna uznała dziurę za stabilną i wraz z ekipą ratunkową miała dobrze opracowany plan dla „Konia ewakuacyjnego”. Mogłem tylko stać i patrzeć, i ku mojemu zdumieniu to zadziałało. Dobrze ułożone liny, a nawet powolny nacisk wielu ludzi wytworzył konia z czegoś, co wydawało się głębią ziemi. Po kilku sekundach wstrzymywania zebranego oddechu, aby sprawdzić, czy rzeczywiście może wstać, odetchnęliśmy z ulgą, gdy zrobił powolne, chwiejne kroki. Wydawało się, że nic nie jest zepsute.

Teraz było już bardzo późno. Wszystkie światła i pojazdy ratunkowe przyciągnęły uwagę miejscowych, a przy bramie stała grupa gapiów. Założyliśmy koc na konia i dałem mu do zjedzenia więcej płynów dożylnych i ciepłą papkę z otrębów. Wyglądał na wyczerpanego. Cały personel ratunkowy był wyczerpany. Byłem zachwycony. Do dziś wciąż nie wiem, jak im się to udało.

Zanim wszyscy wyszli na noc, usłyszałem, jak straż pożarna poinstruowała mojego klienta, aby odgrodził teren, w którym znajdował się zapadlisko. Obszar obejmował około połowy jej pastwiska. Dzięki różnym pobocznym rozmowom dowiedziałem się, że jej ziemia jest blisko kamieniołomu i jest podatna na zapadlisko. W rzeczywistości jej krowa kilka lat temu przebiła mniejszą. Myśląc, że nadszedł czas, aby przenieść całą jej farmę, pojechałem na noc do domu, obserwując gasnące światła awaryjne w moim lusterku wstecznym, rozmyślając o niedopowiedzeniu roku.

koń w zapadlisku, ratowanie koni, ratowanie życia koni
koń w zapadlisku, ratowanie koni, ratowanie życia koni
koń w zapadlisku, ratowanie życia konia, ratowanie koni
koń w zapadlisku, ratowanie życia konia, ratowanie koni
Wizerunek
Wizerunek

Dr Anna O'Brien

Zalecana: