Prowadzone Przez Chiny Farmy Rybne Rosną W Górę
Prowadzone Przez Chiny Farmy Rybne Rosną W Górę

Wideo: Prowadzone Przez Chiny Farmy Rybne Rosną W Górę

Wideo: Prowadzone Przez Chiny Farmy Rybne Rosną W Górę
Wideo: Ludzie myśleli, że jest zwykłym radzieckim elektrykiem. Ale kiedy weszli do jego domu, zaniemówili! 2024, Kwiecień
Anonim

WASZYNGTON – Prawie połowa ryb spożywanych na całym świecie pochodzi z farm, a nie z dziko żyjących, przy czym w Chinach i innych producentach potrzebna jest większa dalekowzroczność, aby ograniczyć wpływ na środowisko.

Wraz z rosnącym popytem na ryby i ograniczonymi możliwościami zwiększenia dzikich połowów, akwakultura – hodowla owoców morza w warunkach zamkniętych – z pewnością utrzyma silny wzrost, mówi raport opublikowany w Waszyngtonie i Bangkoku.

WorldFish Center, organizacja pozarządowa, która opowiada się za zmniejszeniem głodu poprzez zrównoważone rybołówstwo, oraz organizacja ekologiczna Conservation International, ustaliły, że w 2008 roku 47 procent ryb w żywności pochodziło z akwakultury.

Badanie wykazało, że same Chiny stanowią 61 procent światowej akwakultury - znaczną część karpia, który jest bardzo wymagający pod względem zasobów - a Azja jako całość około 90 procent.

Akwakultura od dawna budzi kontrowersje, a niektórzy ekolodzy są zaniepokojeni zanieczyszczeniem obszarów przybrzeżnych.

Badanie wykazało jednak, że akwakultura nie była tak destrukcyjna jak hodowla zwierząt, takich jak bydło i świnie, co stanowi poważne obciążenie dla użytkowania gruntów i wody oraz jest głównym źródłem zmian klimatycznych.

Dieta wegetariańska byłaby najzdrowsza dla środowiska, ale badanie wykazało, że to prosty fakt, że więcej ludzi w krajach rozwijających się spożywało mięso, gdy przenosili się do miast.

„Myślę, że prawdopodobieństwo zmniejszenia popytu na produkty akwakultury jest w tym momencie bardzo mało prawdopodobne” – powiedział Sebastian Troeng, wiceprezes ds. ochrony środowiska morskiego w Conservation International.

„Więc musimy dowiedzieć się, czy jeśli ten wzrost będzie się utrzymywał, w jaki sposób możemy upewnić się, że jest on spełniony w sposób, który nie nakłada nadmiernego obciążenia na środowisko, tak aby stosowane były najlepsze praktyki i grupy gatunków kulturalnych, które nie mają nadmiernego wpływu” – powiedział.

W badaniu przyjrzano się wpływowi akwakultury w obszarach obejmujących zużycie energii, zakwaszenie i zmianę klimatu.

Oprócz karpia do gatunków o największym wpływie na środowisko należą węgorz, łosoś, krewetka i krewetka, ponieważ są mięsożerne, co oznacza, że gospodarstwa potrzebują paszy dla ryb – i większej ilości energii – z zewnątrz.

Z drugiej strony, hodowla małży i ostryg – wraz z wodorostami – ma mniejszy wpływ.

Badanie wykazało duże różnice między krajami, dając nadzieję, że dzielenie się najlepszymi praktykami może ograniczyć wpływ na środowisko.

W jednym uderzającym porównaniu badanie wykazało, że wpływ na środowisko hodowli krewetek i krewetek w Chinach zmniejszy się o 50 do 60 procent, jeśli będą one zużywać ten sam poziom energii, co w Tajlandii.

Produkcja akwakultury wzrosła o 8,4 procent od 1970 r. i rozprzestrzenia się na nowe obszary, takie jak Afryka, jak wynika z badania, które wskazuje na rosnący popyt na ryby w Egipcie i Nigerii od czasu kryzysu ptasiej grypy w połowie 2000 roku.

W badaniu wezwano do dalszych badań nad tym, w jaki sposób sieci supermarketów, szczególnie we wschodzących krajach azjatyckich, mogą poprawić efektywność środowiskową ryb hodowlanych, które dostarczają konsumentom.

Badanie zostało opublikowane kilka dni po tym, jak Stany Zjednoczone – stosunkowo mały gracz w akwakulturze – zatwierdziły wytyczne, które otworzyłyby niektóre wody federalne na farmy rybne.

Sekretarz ds. Handlu Gary Locke powiedział, że Stany Zjednoczone mają deficyt w handlu owocami morza wynoszącym 9 miliardów dolarów, a wzrost akwakultury zarówno zaspokoi lokalny popyt, jak i stworzy miejsca pracy, w tym na borykającym się z trudnościami wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej.

Plan został zaatakowany przez niektórych ekologów, którzy stwierdzili, że niebezpiecznie przybliży on odpady do ludzi i może obniżyć ceny rynkowe.

„Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, są ogromne oceaniczne farmy rybne, które mogą i rozprzestrzeniają choroby, pozwalają milionom ryb na ucieczkę, zabijają dzikie populacje, zagrażają przemysłowi turystycznemu i dalej niszczą źródła utrzymania lokalnych rybaków”, grupa rzecznicza Food & Water Zegarek powiedział.

Zalecana: