Spisu treści:

Neuro Wyzwanie - Codzienny Weterynarz
Neuro Wyzwanie - Codzienny Weterynarz

Wideo: Neuro Wyzwanie - Codzienny Weterynarz

Wideo: Neuro Wyzwanie - Codzienny Weterynarz
Wideo: 🐶 Marta Mówi po Polsku 🐶 Marta i Weterynarz 🐶 S01E21 HD 🐶 2024, Listopad
Anonim

Choroby neurologiczne są czasem wyzwaniem do zdiagnozowania w weterynarii. Na początku wydawało mi się to śmieszne stwierdzenie. Masz na myśli, że nie możesz powiedzieć, że jeśli koń chodzi w kółko lub uderza głową o ścianę, czy jest to choroba neurologiczna, czy nie?

Dopiero po ukończeniu studiów, kiedy wyrwałem głowę z podręczników i faktycznie PRZYjrzałem się niektórym przypadkom neurologii, dowiedziałem się, że prawdopodobnie około 95 procent przypadków neurologii, które widzę, jest subtelnych. I to subtelne przypadki neuro, które są wyzwaniem.

Myślę, że mógłbym napisać serię około dwudziestu blogów na temat samych tylko szalonych chorób neuro-inwentarzowych - to bardzo fajne, ludzie. Bydło, owce i kozy cierpią na choroby mózgu, takie jak choroba kręgów, wścieklizna rzekoma i choroba lupotowa. Być może nawet fajniejsze niż nazwy są niektóre opisowe terminy objawów klinicznych obserwowanych u przeżuwaczy z zaburzeniami neurologicznymi, takie jak wpatrywanie się w gwiazdy, które opisuje zwierzę dosłownie patrzące w niebo, jakby w oszołomieniu, badające konstelacje.

W przeciwieństwie do tego, końska choroba neurologiczna wydaje się być nieco bardziej pedantyczna. A czasem bardziej zagmatwany. Bardzo rzadko można zobaczyć klacz z gorączką mleczną (niski poziom wapnia we krwi), podczas gdy krowy mleczne z gorączką mleczną są bez liku i bardzo łatwe do zidentyfikowania (i stosunkowo proste w leczeniu). Zamiast tego klacz będzie miała coś w rodzaju zwapniałego krążka kręgowego, który powoli uderza w określony korzeń nerwu rdzeniowego, powodując objawy kliniczne, które można pomylić ze zwykłą kulawizną lub chorobą zwaną pierwotniakowym zapaleniem rdzenia koni (EPM) lub pięć innych na ścianie rzeczy, które dostałby tylko koń, tylko po to, żeby było to trudne.

Oto kilka pytań, które zastanawiam się, gdy mam przypadek neuro-konia (w dowolnej kolejności):

1. Czy to naprawdę neurologiczne, czy jest to problem ortopedyczny?

Na pierwszy rzut oka to pytanie wydaje się śmieszne. Jeśli weterynarz nie potrafi odróżnić złamanej nogi od napadu, należy cofnąć czyjeś prawo jazdy. Rzadko jednak choroby neuro-u koni są tak oczywiste. Wiele razy przypadek neurologiczny (w szczególności dotyczący rdzenia kręgowego, a nie mózgu) objawia się chodem, który czasami wydaje się nieprzyjemny dla właściciela, ale innym razem jest w porządku. Właściciel nie będzie w stanie dokładnie określić, kiedy problem się zaczął, ale uważa, że powoli się pogarsza. Koń nadal zachowuje się tak samo i może nawet mieć trochę artretyzmu na szczycie wszystkiego, tylko po to, by naprawdę zagmatwać problem.

2. Czy jest gorączka?

Ogólnie mam nadzieję, że podejrzewany przypadek neuro- ma gorączkę. Daje mi to większą pewność, że rzeczywiście jest to problem neurologiczny, ponieważ kulawizna rzadko wywołuje gorączkę. Gorączka również podpowiada mi, że problem ma pochodzenie zakaźne. Tak więc ten objaw kliniczny nie tylko wskazuje mi zaatakowany układ organizmu, ale także zawęża przyczynę do pochodzenia wirusowego, bakteryjnego, a może nawet grzybowego.

3. Czy stanowi zagrożenie dla innych ludzi?

Istnieje kilka chorób odzwierzęcych, które wywołują objawy neurologiczne, które mogą być przenoszone z koni na ludzi. Oczywiście natychmiast przychodzi na myśl wścieklizna, ale inne, bardziej powszechne zakaźne choroby neurologiczne, takie jak WEE, EEE i VEE (zachodnie, wschodnie i wenezuelskie zapalenie mózgu koni) mogą być również przenoszone między końmi a ludźmi.

Miałem naprawdę fajnego profesora chorób wewnętrznych koni w szkole weterynaryjnej, którego specjalnością były choroby neurologiczne. Był Francuzem i miał najbardziej wytrawne poczucie humoru, jakie można sobie wyobrazić, co na początku było niezwykle onieśmielające, ale zabawne, gdy już się do tego przyzwyczaiło i nauczyło się grać. Kiedy teraz natrafiam na trudny przypadek neuro-konia, staram się skierować do tego profesora, pracując spokojnie nad moimi godnymi zaufania trzema pytaniami i nosząc rękawiczki, jeśli odpowiedź na numer trzy brzmi „tak”.

Fajną rzeczą jest to, że jeśli jeden z tych erudycyjnych przypadków koni pojawi się na mojej drodze i nie mogę z tego zrobić głowy ani ogona (lub kłębu), mogę do niego zadzwonić. Klienci nazywają to „konsultingiem”. Wzywam to z powrotem.

image
image

dr. anna o’brien

Zalecana: