Oceaniczna Kakofonia Udręką Dla Morskich Ssaków
Oceaniczna Kakofonia Udręką Dla Morskich Ssaków

Wideo: Oceaniczna Kakofonia Udręką Dla Morskich Ssaków

Wideo: Oceaniczna Kakofonia Udręką Dla Morskich Ssaków
Wideo: ** - SSAKI MORSKIE - Społeczność Delfinów , dokum. PL 2024, Może
Anonim

BERGEN, Norwegia – W związku z nieustanną masą śmigieł frachtowców, łoskotem poszukiwań ropy i gazu oraz podwodnym zgiełkiem testów wojskowych, poziom hałasu oceanicznego stał się nie do zniesienia dla niektórych ssaków morskich.

W przeciwieństwie do obrazu odległego i cichego świata pod wodą, natężenie podwodnych dźwięków wzrosło średnio o 20 decybeli w ciągu ostatnich 50 lat, co miało katastrofalne skutki dla dzikiej przyrody.

„Walenie (duże ssaki wodne, takie jak wieloryby i delfiny) komunikują się z dźwiękami. W ten sposób postrzegają swoje środowisko. Dla nich słuch jest tak samo ważny jak dla nas wzrok” – wyjaśnia Mark Simmonds, międzynarodowy dyrektor ds. nauki w Towarzystwo Ochrony Wielorybów i Delfinów (WDCS).

„Jeśli jest za dużo hałasu, prawdopodobnie nie mogą się tak dobrze komunikować”, powiedział AFP pod koniec ubiegłego miesiąca na marginesie międzynarodowej konferencji na temat gatunków wędrownych w Bergen, na południowo-zachodnim wybrzeżu Norwegii.

Szkodliwym efektem tej akustycznej „mgły” jest osłabienie zdolności waleni, które w dobrych warunkach mogą komunikować się na odległość kilkudziesięciu kilometrów (mil), orientować się, znajdować pożywienie i rozmnażać.

Według ostatnich badań podstawowy ruch małych łodzi płynących z małą prędkością przez płytkie wody może wystarczyć, aby na przykład zmniejszyć zasięg dźwięków delfinów butlonosych o 26 procent, a w przypadku grindwali o 58 procent.

Nicolas Entrup, który współpracuje z organizacjami pozarządowymi Ocean Care i Natural Resources Defense Council, powiedział, że ocean staje się dla ssaków morskich tym, czym kluby nocne dla ludzi: „Możesz sobie z tym poradzić przez chwilę, ale ty nie mogę tam mieszkać."

„Wyobraź sobie sytuację, w której nie możesz komunikować się z rodziną, w której musisz nieustannie krzyczeć” – powiedział.

Oceany są rozległe, a zwierzęta, którym przeszkadza rosnący poziom hałasu, mogą oczywiście iść dalej, ale znalezienie i przystosowanie się do zupełnie nowego siedliska może być trudne.

Problem jest szczególnie poważny w Arktyce, gdzie wraz z topnieniem polarnej pokrywy lodowej ludzie pozostawiają coraz większy ślad dźwiękowy, wyznaczając nowe szlaki żeglugowe i szukając ropy i gazu.

„Na przykład narwale mają ściśle określone siedlisko” – wyjaśnia Simmonds. „Są bardzo przystosowane do tego zimnego środowiska. Jeśli zrobi się zbyt głośno, dokąd pójdą?”

Ten sam problem dotyczy bardzo wrażliwej na dźwięk belugi, czyli białego wieloryba, który migruje na północne wybrzeża Kanady.

Te ssaki, które są w stanie wykryć statki oddalone o 30 kilometrów (18,7 mil), będą miały trudności z utrzymaniem trasy migracji przez wąskie cieśniny otaczające Wyspę Baffina, ponieważ żegluga w tym obszarze może gwałtownie wzrosnąć, aby pomieścić nowy projekt wydobywczy na dużą skalę.

„Po prostu nie wiemy, jak zaadaptują się niektóre gatunki, ani nawet czy w ogóle się zaadaptują” – powiedział Simmonds.

W niektórych przypadkach zamieszanie wywołane przez człowieka jest śmiertelne.

Podejrzewa się na przykład, że użycie sonarów przeciw okrętom podwodnym powoduje masowe wyrzucanie wielorybów na plaże: na przykład w 2002 roku około 15 wielorybów dziobatych zginęło na Wyspach Kanaryjskich po ćwiczeniach NATO.

„Ponieważ mówimy o sprawach wojskowych, nie ma dostępnych przejrzystych informacji i bardzo mało wiemy o rzeczywistym zakresie problemu” – powiedział Entrup.

Inne zagrożenia obejmują badania sejsmiczne ropy i gazu, które polegają na użyciu działek powietrznych do wywoływania wstrząsów na dnie morskim w celu wykrycia potencjalnych bogactw ukrytych pod nimi.

Jeden z takich projektów, przeprowadzony kilka lat temu u północno-wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych, dosłownie uciszył finwale – zagrożony gatunek – na obszarze wielkości Alaski, blokując ich zdolność do komunikacji na czas operacji.

Zagrożeniem mogą być także projekty bardziej „przyjazne dla środowiska”, takie jak budowa ogromnych morskich farm wiatrowych składających się z coraz większych turbin.

Powszechna technika polega na penetracji dna morskiego młotem hydraulicznym, aby umieścić monopod kotwiczący współczesne wiatraki na dnie oceanu.

To tak zwane wbijanie pali może emitować hałas o natężeniu do 250 decybeli, co jest śmiertelną dawką dla pobliskich ssaków morskich, chociaż eksperci twierdzą, że łatwo jest zmniejszyć zagrożenie, tworząc kurtynę pęcherzyków powietrza otaczającą wiertnię.

Jednak oprócz wbijania pali ruch statków związany z konserwacją, układaniem kabli i rozbudową infrastruktury portowej powoduje również kurczenie się siedlisk ssaków morskich.

„Obraz jest ponury, ale teraz dysponujemy wiedzą i metodologią, aby zaradzić niektórym problemom” – powiedział Michel Andre, francuski naukowiec z Laboratorium Bioakustyki Stosowanej na Uniwersytecie w Barcelonie, który koordynuje projekt mapowania poziomów dźwięku dna morskiego.

„Na przykład dość łatwo jest zredukować dźwięki wydawane przez łodzie”, powiedział AFP, dodając: „Spójrz tylko na wojsko, oni już wiedzą, jak to zrobić”.

Europa była pionierem w tej dziedzinie, według Andre, wskazując na finansowanie przez Komisję Europejską innowacyjnych rozwiązań zorientowanych na statki w celu zmniejszenia hałasu i wibracji, czyli SILENV.

Projekt, który obejmuje 14 krajów partnerskich, ma na celu stworzenie „akustycznej zielonej etykiety” dla statków.

Unia Europejska pracuje również nad dyrektywą mającą na celu zmniejszenie poziomu hałasu na jej wodach i ma nadzieję zainspirować innych do jej naśladowania.

Zalecana: